wtorek, 5 lutego 2013

Ruben Fleischer: 'Gangster Squad. Pogromcy mafii'

Najnowsze dzieło Rubena Fleischera, autora dość dobrej komedii "Zombieland" pokazuje, iż nawet Złote Dziecko Hollywood ukrywające się ostatnio pod postacią Ryana Goslinga może się pomylić.

Pomylić bardzo brutalnie - wybierając angaż w filmie, który choć reklamowany jako połączenie starej szkoły z nowoczesnym efekciarstwem, powinien wystrzelić niczym niezawodny Tommy Gun. No właśnie powinien, ale nie tym razem.

Na pierwszy rzut oka, jest wszystko, co w dobrej gangsterskiej produkcji być musi. Mamy facetów w nienagannie skrojonych garniturach, bossa mafii, łamiącego szczęki za pomocą swoich pięści, pościgi samochodowe, strzelaniny, śliczne kobiety. Mamy tyle, ale w "Gangster Squad. Pogromcy mafii" nie mamy fabuły.

Chociaż, może inaczej - fabuła jest, ale tak płytka, tak jednowymiarowa, iż do tej pory nie rozumiem, jak ktoś mógł podpisać się pod takim scenariuszem. Wprawdzie wszystko oparte jest na książce, ale przy przerzucaniu jej na duży ekran ktoś odwalił cholerną fuszerkę i efekt jest, jaki jest.

Jednowymiarowi są także bohaterowie - Emma Stone tylko wygląda, genialny dotąd Sean Pean w tak karykaturalny sposób traktuje swoją postać, że aż boli, nawet Złote Dziecko Hollywood vel Ryan Gosling gra tak, jakby mu się nie chciało (albo nie było, co zagrać). Niestety. Nie był to dobry wybór Ryana. Czego cholernie żałuję.

Broni się chyba tylko jedynie Josh Brolin, ale jak na tak hucznie zapowiadany film to o wiele za mało. Miała być gangesterka o pogromach mafii, a wyszło coś bardzo średniego, o czym każdy szybko zapomni.


Premiera:
- Polska (1 lutego 2013)
- Świat (9 stycznia 2012)

Ocena:
Miało być pięknie, wyszło tylko ładnie - piąteczka.


Zwiastunik:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz