Z pewnością, od pewnego czasu takim pewniakiem jest Jason Statham - na pierwszy rzut oka człowiek kina akcji, nie pozwalający się jednak zaszufladkować, popełniający różne ciekawe role, ale nie zapominający, co tak naprawdę przyniosło mu sławę i rozgłos - ogromny zastrzyk adrenaliny, jaki dają filmy z jego udziałem.
Nie inaczej jest z najnowszym dziełem Boaza Yakina "Protektor". Od początku seansu, doskonale wiemy, iż nie należy się spodziewać zawiłej fabuły, błyskotliwych dialogów oraz pięknych scenerii. Oczekujemy dobrego kina akcji, pełnego pościgów, pojedynków na pięści i strzelanin pomiędzy panem Twardzielem oraz resztą świata.
Podchodząc w ten sposób do "Safe" miło się zaskoczymy. Oprócz naprawdę dobrego i solidnego kina, do jakiego przyzwyczaił nas ostatnio Jason, gdzie korzystając ze swoich fenomenalnych warunków, pokazuje, że biały wciąż może być wojownikiem dostajemy film z cholernie dopracowaną fabułą, która momentami, choć banalna, potrafi zaskoczyć. Jest sporo zawijasów fabularnych, zwrotów akcji i wprawdzie od początku wiadomo, jak wszystko się zakończy to dzieło Yakina ogląda się z zainteresowaniem.
Cóż można więcej powiedzieć - Statham nie chodzi poniżej pewnego poziomu do którego w 2002 roku przyzwyczaił nas rolą w "Transporterze" i oby tak było jeszcze długo. Ot co, uwielbiam jego akcent, idealnie komponujący się z dźwiękiem łamanych kości.
Premiera:
- Polska (nie wiadomo)
- Świat (16 kwietnia 2012)
Ocena:
Och Jason, Jason nie schodzisz poniżej ósemeczki.
Zwiastunik:
<3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak, a na dniach ma być kolejny film z Jasonem ;)
OdpowiedzUsuńCzuwam i czekam: na Jasona i recenzję !!
OdpowiedzUsuń