Twórcy obsypanego nagrodami "Jak zostać królem" najwidoczniej spodobało się zgarnianie tuzina statuetek, gdyż jego najmłodsze dziecko jest filmem, przynajmniej w mojej opinii, stworzonym idealnie (i tylko) pod jury Akademii Filmowej.
Mamy więc wybitnych aktorów, poświęcających się dla swych ról - chudnącego dziewięć, a następnie przybierającego na wadze dwanaście kilogramów Hugh Jackmana oraz ścinającą swoje piękne włosy Anne Hathaway. Są też niesamowicie fałszujące jednostki, które zupełnie nie pasują do tego typu filmów - tak, tak panie Russell Crowe to o tobie mowa. Jest także pięknie wyglądająca i...tyle Amanda Seyfried oraz wyrwani z innych bajek Helena Bonham Carter i Sacha Baron Cohen*. Co by jednak nie mówić, od zawsze było wiadomo, że Jackman śpiewać potrafi i tym razem chyba naprawdę wyśpiewał sobie Oscara.
Mamy romantyczną historię, niewiarygodną wręcz przemianę głównego bohatera, a na deser ważne historyczne wydarzenie w tle. Do tej mieszanki dodajmy jeszcze piękną oprawę muzyczną, ciekawe kostiumy i oszałamiającą scenografię - tadam, mamy produkcję oscarową. Ale na pewno nie mamy ciekawego filmu...
Po prostu - jest zbyt patetycznie, zbyt wyniośle, za dużo. Obejrzeć warto, gdyż produkcja dla każdego ma coś dobrego, ale czy dla ładnej buzi Amandy warto tracić prawie trzy godziny życia...?
Najlepszym podsumowaniem będzie mała parafraza piosenki z filmu: 'Przez Nędzników, jesteśmy o trzy godziny bliżej śmierci'. Ot co.
Premiera:
- Polska (25 stycznia 2013)
- Świat (5 grudnia 2012)
Ocena:
Nic ciekawego, ale ładna oprawa tego 'nic', więc siódemeczka.
Zwiastunik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz