czwartek, 24 stycznia 2013

RZA: 'The Man with the Iron Fists'

Chyba długo nie zrozumiem, czym kierują się polscy dystrybutorzy, nie decydując się na wpuszczenie do naszych kin takich perełek jak tak. Przecież "The Man with the Iron Fists" posiada wszystkie cechy, jakie są potrzebne, aby nie tylko przyciągnąć rzesze ludzi do multipleksów, ale i odnieść spory, komercyjny sukces na dużym ekranie. 

Niepojęte...Trudno, skoro nie chcą zarobić to ich problem. Film nakręcony przez człowieka orkiestrę (który odpowiada tutaj za reżyserię, scenariusz, muzykę oraz sam występuje w swoim dziele) - RZA należy potraktować przede wszystkim jako czas zabawy. Nie liczyć na przejmujący scenariusz, z drugim dnem i mądrymi przesłaniami. To nie tutaj, nie ta bajka. 

Dokładnie bajka, bowiem przez cały seans "Człowieka z żelaznymi pięściami" odnosiłem wrażenie, że jest to anime, tylko w wersji aktorskiej. Mamy więc spektakularne sceny walki, niesamowitych bohaterów ze swoimi fantastycznymi zbrojami, sporą ilość nagości i jeszcze raz sceny walki - gdyż jak głosi plakat 'Nie da się wymówić Kung Fu bez F i U'. 

Idealne pozycja na wieczorne rozluźnienie, gdzie nie trzeba zbyt wiele myśleć, tylko podążać wzrokiem za wytyczonymi przez RZA ścieżkami. Film doskonale przypominający, że kinematografia to przede wszystkim rozrywka, o czym najwidoczniej nie wiedzą polscy dystrybutorzy.

 Na dokładkę można powiedzieć, iż o klasie filmu świadczy fakt, że jego producentem jest Quentin Tarantino, a jedną z głównych ról powierzono Russellowi Crowe. Tak, tak to dzieło bardzo w stylu Mistrza, gdzieś na pograniczu kiczu i abstrakcji. 


Premiera: 
- Polska (nie przewidziano)
- Świat (2 listopada 2012) 

Ocena: 
W tym gatunku, w tym rodzaju mocna ósemeczka! 



Zwiastunik:

1 komentarz: