czwartek, 24 stycznia 2013

Kathryn Bigelow: 'Wróg numer jeden'

Dwie i pół godziny seansu, lekkie dreszcze i coraz mocniejsze wciskanie w fotel - wszystko za sprawą jednego dzieła pewnej pani, która według mnie, swoim wyczuciem, zapewniła sobie Oscara.

Mowa oczywiście o "Wrogu numer jeden" w reżyserii Kathryn Bigelow, kobiety, która długo czekała na swój kolejny film, ale kiedy w końcu się on pojawił, nie ma opcji, aby ktokolwiek przeszedł obok niego obojętnie.

W opowieści o najsłynniejszym pościgu CIA w historii Stanów Zjednoczonych jest wszystko, czego od dobrego filmu akcji/thrillera wymaga przeciętny widz, a nawet koneser po seansie przyzna, iż 'kopara opadła mu już po godzinie projekcji', a gdzie tam reszta filmu. Począwszy od scenariusza, który jest dopracowany do granic możliwości, poprzez rewelacyjną grę aktorską, z nominowaną do najważniejszej nagrody w filmowym świecie Jessicą Chastain aż do muzyki, tworzącej przepiękne tło dla obrazu, prowadzącego nas w głąb historii, znanej do tej pory tylko z serwisów informacyjnych.

"Wróg numer jeden" jest kolejnym potwierdzeniem, że Bigelow ma patent na cholernie dobre filmy, w których nie boi się pokazywać prawdy, nawet jeśli jest ona brutalna i kole w oczy jej państwo - wielkie Stany Zjednoczone Ameryki. Dzięki temu spod jej ręki wychodzi dzieło, które na długo będzie rozpamiętywane przez krytyków, nie tylko ze względu na problematykę, ale i na geniusz reżyserki, potrafiącej pokazać problem w takim świetle.

Ponadto ostatnie trzydzieści minut filmu, kiedy wszyscy wiemy już czego się spodziewać, mimo wszystko wywołuje ciarki, a relacja z akcji powinna być pokazywana adeptom reżyserki jako wzór - istny majstersztyk emocjonalny. Dokładnie tak.

Premiera:
- Polska (8 lutego 2013)
- Świat (19 grudnia 2012)

Ocena:
Po takim seansie nie może być inaczej niż tylko pełna nota.


Zwiastunik:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz