Nie inaczej jest z najnowszym dziełem Bena Lewina, poruszającym bardzo trudne społecznie kwestie, mianowicie tematu seksu u osób niepełnosprawnych lub sparaliżowanych.
Brzmi troszkę znajomo? Czy przypadkiem nie tak dawno świat nie szalał na punkcie "Nietykalnych", również z motywem paraliżu na pierwszym planie? Tak, tak. Porównań uniknąć nie można, a nawet nie wolno, gdyż oba te filmy poruszają bardzo ważne kwestie, pokazując obce nam sprawy na przykładach konkretnych osób.
Choć odnoszę wrażenie, iż nie wykorzystano do końca potencjału scenariusza to po seansie "Sesji" jestem bardzo zadowolony. Największa w tym zasługa dwójki głównych bohaterów, wykreowanych przez Helen Hunt oraz Johna Hawkesa - oboje spisali się na medal, tworząc postacie z krwi i kości, momentami aż do bólu prawdziwe. Nie wolno zapominać też o postaci ojca Brendana, która choć momentami drugoplanowa, stanowi nieodłączny element filmu - tutaj również ukłony w kierunku Williama H. Macy'ego.
Reklamowany jako komediodramat, ale na pewno nie umieściłbym tego dzieła w tych kategoriach. W jakich? Bez spoilera nie można odpowiedzieć, więc zobaczcie sami...
Nie jest to film, który przypadnie do gustu każdemu. Jest w nim wiele podobieństw do "Nietykalnych", ale jest także wiele różnic. Jest wiele nagości, wiele skrępowania, wiele trudnych pytań, na które nie ma odpowiedzi. Czy po seansie będziemy bogatsi o pewne doświadczenia? Na pewno. Ale jakie, to już zależy od wrażliwości widza.
Premiera:
- Polska (18 stycznia 2013)
- Świat (23 stycznia 2012)
Ocena:
Daj do myślenia, ale marnuje swój potencjał - ósemeczka.
Zwiastunik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz